Lateralizacja u dzieci

5/31/2021

Lateralizacja u dzieci

 

Lateralizacja u dzieci - dwie półkule mózgu

Lateralizacja

Ogromne znaczenie w poznaniu dziecka ma lateralizacja. Mózg człowieka podzielony jest na prawą i lewą półkule. Każda z tych połówek odpowiedzialna jest za inne funkcje. Udowodniono, że aby człowiek mógł prawidłowo funkcjonować, potrzebna jest współpraca obu półkul mózgu.  Półkula prawa mózgu kontroluje lewą stronę ciała. Odpowiada za kreatywność, twórczość, wizualizacje, myślenie intuicyjne, widzenie przestrzenne, muzykę, rytm, uczucia, kolor, emocje, metaforyzowanie, spontaniczność, marzenia. Dzięki niej potrafimy zrozumieć świat, rozpoznajemy twarze, dokonujemy syntezy wrażeń, mamy świadomość przestrzeni.

            Lewa półkula mózgu kontroluje prawą stronę ciała. Odpowiada za logiczność, operowanie słowami, myślenie linearne i abstrakcyjne, porządek, operowanie liczbami, czas, planowanie, kolejność, systematyzowanie, dosłowność, mowę, szczegóły, analizę. Przetwarza ona informację w sposób symboliczny, jako cyfry, litery, słowa. Dzięki niej możemy podporządkowywać doświadczenia do pewnych kategorii. Bez lewej połowy mózgu nie moglibyśmy mówić, a jak wiadomo komunikacja między ludźmi ma ogromne znaczenie w ich rozwoju.

Badając lateralizację u dziecka musimy wykonać przynajmniej po trzy próby, sprawdzając następujące części ciała: oko, ucho, ręka, noga. Otrzymamy wiarygodny wynik, który w jasny i przejrzysty sposób określi nie tylko dominację jednej z półkul mózgowych, ale również będzie świetnym narzędziem do zbadania występujących czasami zaburzeń tej dominacji. Nieprawidłowości te mogą wiązać się z nieustaloną dominacją. Dzieje się tak, gdy dziecko w tych trzech próbach wybiera na zmianę jedną lub drugą część ciała np. raz prawe, raz lewe oko. Innym zaburzeniem występującym w stronniczości ciała jest lateralizacja skrzyżowana, gdy dominują części ciała po lewej i prawej stronie, np. lewe oko, prawa ręka, lewa noga, prawe ucho. Najbardziej niesprzyjające jest skrzyżowanie oka i ręki, które może w przyszłości doprowadzić do zaburzeń dyslektycznych.

1.2 Badanie lateralizacji.

Sprawdzając lateralizację u dziecka, nie zawsze musimy odciągać je od zabawy, brać do osobnego pomieszczenia. Czasami wystarczy nam obserwacja w dniu codziennym nakierowana na zauważenie używania przez dziecko odpowiedniej części ciała. Przyglądając się temu, którą ręką dziecko naciska na klamkę, trzyma widelec lub którą nogą wchodzi na stopień, możemy odnotowując te sytuacje mieć pełniejszy obraz funkcjonowania dziecka. Nie ominiemy jednak spotkania z dzieckiem na osobności, ponieważ niektóre z prób tego wymagają np. badanie dominacji ucha. Poniżej podaję różne sposoby badania poszczególnych części ciała (w formie poleceń skierowanych do dziecka).

Ręka:

- Wskaż rączką, gdzie stoi samochód.

- Zamknij kluczykiem kłódkę.

- Zapukaj w drzwi

- Rzuć piłeczkę jedną ręką.

- Wrzuć koraliki do butelki po wodzie mineralnej.

- Stukaj młotkiem (przybij…).

- Tocz piłeczkę.

- Uczesz się (uczesz lalę).

- Pokaż jak wysoko sięgasz?

- Pokaż oko, ucho …

- Zgaś lub zapal światło.

- Siłuj się ze mną.

- Otwórz drzwi.

- Zamieszaj w kubku łyżeczką.

- Odkręć słoik.

Można również zaobserwować, w której ręce dziecko trzyma narzędzie piśmiennicze podczas pisania lub rysowania oraz nożyczki podczas wycinania. Ważne jest też porównanie, którą ręką trzyma sztućce oraz myje zęby.

Oko:

- Spójrz przez dziurkę od klucza.

- Oglądnij kalejdoskop.

- Popatrz przez wyciętą w kartce dziurkę.

- Spójrz przez lupę.

- Spójrz przez lunetę.

- Zaglądnij do ciemnej butelki.

- Zrób zdjęcie aparatem fotograficznym.

Noga:

- Kopnij piłkę.

- Podskakuj na jednej nodze.

- Wejdź na krzesło.

- Odmierz stopami (od której pierwszej zaczęło).

- Wejdź do narysowanego koła.

Obserwujemy również którą pierwszą nogę stawia przy wchodzeniu i schodzeniu ze schodów oraz jak gra w klasy.

Ucho:

- Posłuchaj jak tyka zegarek (powinien leżeć przed dzieckiem na środku).

- Zadzwoń do….

- Potrząśnij pudełeczkiem i posłuchaj, czy coś jest w środku?

- Posłuchaj jak szumi muszla.

Wszystkie przedmioty używane do badania lateralizacji powinny leżeć w linii osi ciała. Piłka, którą ma kopnąć dziecko, również powinna leżeć w linii osi ciała. Przy badaniu dominacji ucha, ręce dziecka powinny być z tyłu. Prowadzący badanie powinien przy niektórych zadaniach zademonstrować, w jaki sposób należy wykonać zadanie. Dotyczy to szczególnie badania dominującego ucha, przy niektórych zadaniach badających oko i  za każdym razem, gdy dziecko nie wie, jak wykonać polecenie.

W badaniach przeprowadzonych przeze mnie wykazałam, że wszystkie dzieci z lateralizacją niejednorodną mają problemy i dysfunkcje w obszarze grafomotorycznym, które mogą wynikać z zaburzeń koordynacji ruchowej (niezgrabność ruchowa) oraz koordynacji wzrokowo – ruchowej. Dzieci takie mają problem z orientacją w schemacie ciała i przestrzeni, mylą stronę prawą z lewą. Niestety oczywiste staje się założenie, że będą wykazywały we wczesnym nauczaniu szkolnym problemy z czytaniem i pisaniem.

U dzieci z jednostronną lateralizacją mogą również wystąpić pewne trudności.  Dzieci, u których lateralizacja jest lewostronna mają niechęć do rysowania, prac manualnych, utrudnione pisanie, przestawiają litery, mylą litery podobne, dźwięki mowy docierają z opóźnieniem i dlatego mogą mieć problem ze zrozumieniem i zapamiętaniem funkcji językowych. Dlatego warto badać lateralizację, która może pokazać z czego wynikają problemy dziecka, w niektórych sferach nauki i zachowania.

Autorka: Urszula Piotrowska - uczestniczka studiów podyplomowych Neurodydaktyka

Co z tą szkołą?

4/30/2021

Co z tą szkołą?

 

edukacja domowa ratunek dla oświaty

„Racjonalna metoda polega na współpracy z uczącymi się i na wpajaniu w nich przytem chęci samodzielnego zagłębiania się w przedmiotach, wnoszeniu swego udziału do wspólnego skarbca wiedzy, udziału, który ma być omówiony, lub wyjaśniony w ciągu lekcyj ustnych. Metoda podawcza wiedzy należy do wieków średnich. Panuje ona jeszcze w naszych szkołach, choć warunki, na podłożu których była ona użyteczna już dawno minęły. Umysłowy rozwój samych nauczycieli będzie pierwszym krokiem w kierunku usunięcia tych średniowiecznych pozostałości. Zaczną oni wtedy badać naukowo swych uczniów, sala szkolna stanie się laboratorjum pedagogicznem, a aktywność nie będzie ograniczać się wyłącznie do działu prac ręcznych. Wpływ sugestji ze strony otoczenia nie był nigdy dotąd uwzględniony dostatecznie w pedagogji. Nauczyciele chcą odgrywać zbyt wielką rolę w świecie myśli swoich uczniów. Pedagog jest jednak ograniczony co do celów, jakie sobie może z góry stawiać, przez skomplikowane warunki życia ludzkiego. Być może, że właśnie to dziecko, którego cechy ocenia ujemnie, może być zadatkiem na człowieka, przewyższającego w znacznym stopniu umysłowy poziom samego nauczyciela”.

Powyższy cytat pochodzi z książki Edgara Jamesa Swifta Mind in the Making. A Study in Menatal Development wydanej w roku 1908, a został umieszczony w książce Helen Parkhurst Wykształcenie według planu daltońskiego wydanej w roku 1928, jako jeden z dwóch ustępów które wywarły ogromny wpływ na autorkę, do których wielokrotnie wracała i uważała, że zawierają klucz do jej problemów. Na mnie również cytat ten wywarł niesamowite wrażenie, choć może nie pod względem informacji które przekazuje, ale z punktu widzenia tego, że treść ta pochodzi sprzed wieku i nadal jest aktualna. Niewiele się zmieniło mimo, że minęło już kilka rewolucji i przemysłowa i technologiczna i naukowa, mimo, że tak dużo już wiemy o pracy mózgu, o rozwoju człowieka, nie wspominając o tym, że świat wygląda zupełnie inaczej i wiemy, że w przyszłości będzie jeszcze inny. Odnośnie przyszłości obecnych uczniów to szacuje się, że 60% dzieci będzie pracowało w zawodach których jeszcze nie ma.

Kompetencje przyszłości, które należy więc rozwijać to wg Raportu McKinsey z roku 2018 w perspektywie do 2030 to:
  • kreatywność,
  • umiejętności przetwarzania i interpretacji złożonych informacji,
  • przedsiębiorczość i inicjatywa,
  • przywództwo i zarządzanie innymi,
  • umiejętności cyfrowe,
  • zaawansowane umiejętności informatyczne i programowanie.
W mojej ocenie, mając na uwadze inne podobne analizy, należałoby jeszcze dodać:
  • umiejętność rozwiązywanie problemów,
  • szybkie uczenie się i chęć do uczenia się,
  • akceptacja ludzi, w tym z innych kultur,
  • umiejętność porozumiewania się w języku obcym.
Myśląc o tym, co ma dać edukacja, warto mieć na uwadze powyższe kompetencje. Nie oznacza to, że trzeba implementować każdemu dziecku każdą z tych umiejętności, ale po prostu trzeba zaznajomić, dać spróbować.

Obecnie żyjemy w świecie cyfrowym a informacje zalewają nas ze wszystkich stron. Dlatego też istotna jest umiejętność zdobywania, selekcji i wykorzystywania istniejących już informacji. O wiele ważniejsze jest zrozumienie procesów, świadomość ich istnienia, a nie pamięciowe opanowanie materiału. Edukacja na poziomie szkoły podstawowej powinna, w mojej opinii, być pokazaniem świata, a niekoniecznie wyuczeniem się tego świata na pamięć. Ważna jest świadomość istnienia rzeczy, zjawisk, emocji, sytuacji społecznych i umiejętność prawidłowego reagowania.

Obecnie dużo już wiemy o procesach uczenia się, o rozwoju człowieka i o funkcjonowaniu jego mózgu. Przewidujemy oczekiwania przyszłości. Dlaczego więc nie wykorzystujemy w sposób powszechny tego co już wiemy, oczywiście ze świadomością tego, że wiele jeszcze pozostało do zbadania i do odkrycia? Mam wrażenie, że system edukacji dzieci w Polsce jest trochę taki jak stare próchniejące krzesło, wzmacniane nowymi kawałkami drewna w słabszych punktach, z setką rdzewiejących gwoździ, malowane na pstrokate kolory, z zamiarem zachęcenia, będące wspomnieniem dzieciństwa, bo też się na takim siedziało, ale aż strach pozwolić dzieciom na nie usiąść z obawą, że zaraz się rozpadnie. 

Zróbmy nowy system w oparciu o wiedzę o tym jak funkcjonuje mózg, na bazie tego co odkryli i doświadczyli pedagodzy i inni badacze w przeszłości, z myślą o tym jakiego człowieka chcielibyśmy ukształtować. 

Wydaje mi się, że najprostszą drogą do wprowadzenia szybkich zmian, w chwili obecnej,  jest model edukacji domowej. 

Zgodnie z art. 37 punkt 1. ustawy z dnia z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe „na wniosek rodziców dyrektor (…) szkoły (…) do której dziecko zostało przyjęte, może zezwolić, w drodze decyzji, na spełnianie przez dziecko (…) obowiązku nauki poza szkołą.” Zezwolenie może być wydane przed rozpoczęciem roku szkolnego albo w trakcie roku szkolnego, jeżeli szkoła znajduje się na terenie województwa, w którym zamieszkuje dziecko oraz jeśli do wniosku o wydanie zezwolenia dołączono opinię publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej (w okresie pandemii opinia nie jest wymagana), oświadczenie rodziców o zapewnieniu dziecku warunków umożliwiających realizację podstawy programowej a także zobowiązanie rodziców do przystępowania w każdym roku szkolnym przez dziecko do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych. Uczeń uzyskuje roczne oceny klasyfikacyjne na podstawie rocznych egzaminów klasyfikacyjnych przeprowadzanych przez szkołę. Uczeń może korzystać ze wsparcia szkoły, obejmującego np. prawo uczestniczenia w szkole w zajęciach dodatkowych, w tym zajęciach rozwijających zainteresowania i uzdolnienia uczniów, zapewnienie dostępu do: podręczników, materiałów edukacyjnych i materiałów ćwiczeniowych, oraz pomocy dydaktycznych służących realizacji podstawy programowej, znajdujących się w zasobach szkoły, udział w konsultacjach umożliwiających przygotowanie do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych. Cofnięcie zezwolenia może nastąpić na wniosek rodziców, jeżeli uczeń z przyczyn nieusprawiedliwionych nie przystąpił do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych, albo ich nie zdał, w razie wydania zezwolenia z naruszeniem prawa.

Według danych statystycznych Ministerstwa Edukacji Narodowej z września 2017 liczba dzieci w edukacji domowej, w Polsce, w tymże roku, wynosiła 13 955, co stanowi 0,3% wszystkich uczących się w szkołach. W innych krajach np. w Stanach Zjednoczonych Ameryki, Wielkiej Brytanii, Kanadzie liczba dzieci w edukacji domowej nie przekracza 2% populacji dzieci szkolnych. W bieżącym roku zauważalny jest znaczy wzrost zainteresowania edukacją domową. Wiele osób od września 2020 roku zaczęło przygodę z tym typem edukacji. Można się spodziewać, że we wrześniu 2021 roku będzie kolejna fala przejścia na edukację domową.

Obecnie, wskazane w ustawie, korzystanie ze wsparcia szkoły jest ograniczone. Myślę, że nie wynika to z niechęci, ale raczej z niewiedzy, braku pomysłu, a także z powodu sytuacji epidemiologicznej.

Wyobraźmy sobie jednak taki stan, że szkoła solidnie wspiera dzieci będące w edukacji domowej. Wyobraźmy sobie, że w szkole są świetlice naukowe w których dzieci mogą korzystać od rana do wieczora z materiałów edukacyjnych i pomocy dydaktycznych, w których prowadzone są różnego rodzaju projekty. Dzieci w edukacji domowej mogą korzystać z pracowni dydaktycznych, przeprowadzając, pod okiem nauczycieli, doświadczenia i eksperymenty naukowe. Organizowane są zajęcia dodatkowe do rozwijania zainteresować i uzdolnień uczniów, zajęcia dodatkowe na których nauczyciele starają się zarazić dzieci pasją do swojego przedmiotu. Dzieci mogą uczęszczać na zajęcia dodatkowe niezależnie od wieku, ale zależnie od wiedzy, umiejętności i zainteresowań. Zresztą zajęcia dodatkowe proponowane przez szkołę są dostosowane do zainteresowań i potrzeb uczniów. Nauczyciel jest tutorem do którego uczeń zgłasza się na konsultacje. Można by było iść jeszcze krok dalej i wyobrazić sobie, że w tej szkole są tylko dzieci które uczą się w takim systemie. 

Czy wtedy nie spełniłyby się marzenia edukacyjne Edgara Jamesa Swifta, Helen Parkhurst, Marii Montessiri, Friedricha Froebla, Celestyna Freineta czy Jonha Dewey’a? Pamiętajmy, aby nie brać wszystkiego dosłownie a myśleć o koncepcji / idei przez nich prezentowanych.

W takiej szkole na pewno uczenie byłoby bardziej przyjazne mózgowi, a co za tym idzie bardziej przyjazne uczniowi, oraz lepiej kształtowałoby kompetencje przyszłości.

Autorka: Edyta Krygier - pedagog, neurodydaktyk

O człowieczeństwie w edukacji

4/14/2021

O człowieczeństwie w edukacji

Konfucjusz o szkole i nauczycielach

Kto nabytą wiedzę pielęgnuje, a nową bez przerwy zdobywa, ten może być nauczycielem innych…

  Zdecydowałam się na przytoczenie słów Konfucjusza, bo chyba nigdy wcześniej w tak krótkim czasie i tak intensywnie nauczyciel współczesnej szkoły nie musiał zdobyć wiedzy i praktycznych umiejętności w zakresie nowoczesnych technologii. Zdalne nauczanie, spowodowane sytuacją epidemiczną w kraju, ukazało niedoskonałości w tym zakresie. Nagle większość z nas z ,,trybu chodzonego’’ musiała się przestawić na ,,tryb siedzący’’ i kontaktować się z uczniami tylko za pomocą komputera. Wówczas pojawiła się kolejna trudność, jak to zrobić, żeby przekaz informacji był czytelny i ciekawy, bo jak wiemy, neurony, które odpowiadają za proces uczenia się i zapamiętywania, są bardzo wymagające i nie każdą nową wiadomość będą chciały przyswoić. W Internecie pojawiło się mnóstwo filmów instruktażowych, jak korzystać z dostępnych na rynku aplikacji, odbyło się wiele szkoleń na temat tworzenia ciekawych prezentacji, które nadal cieszą się ogromnym powodzeniem. Uczestniczą w nich tysiące nauczycieli (jednorazowo!). Potwierdziło się powiedzenie, że uczymy się przez całe życie i nauczyciele robią to z ogromnym zaangażowaniem, pytanie tylko z jakim skutkiem?

     ,,Wreszcie’’ spędzamy przed ekranem komputera większość dnia, tak jak nasi uczniowie. Nie są nam już obce słowa : Canva, Padlet, Nearpod, Prezi, Moodle, ClickMeeting i jeszcze wiele, wiele innych, które każdego dnia pojawiają się w naszym słownictwie jak grzyby po deszczu. Nie kwestionuję ich użyteczności, sama z nich korzystam i mam dużą frajdę, mogąc zaprojektować własny plakat czy grę edukacyjną. Zachęcam również do pracy w ten sposób moich uczniów. Wiem, że jest to signum temporis, od którego nie ma już odwrotu, że to nauczanie ,,sprzed pandemii’’ już może nie wrócić i inne umiejętności będą miały większe znaczenie dla współczesnej szkoły, jednak mam pewne obawy czy rozwój emocjonalny naszych uczniów za tym ,,nadąży’’? Już teraz publikowanych jest wiele prac naukowych przedstawiających negatywne skutki zdalnej edukacji. Nie poprawiają tej sytuacji szczere chęci i działania nauczycieli, by uatrakcyjnić młodym ludziom naukę, by zaangażować ich w proces nauczania. Nie wszyscy uczniowie, bowiem, chcą brać w tym udział. Część z nich, jak to się teraz określa, ,,zniknęła’’ z klas oraz nie utrzymuje kontaktu ze znajomymi.

    Rodzi się w takim razie pytanie, jaką wiedzę powinien zdobywać przez całe życie nauczyciel, aby mógł nauczać innych?  Czy oprócz wiedzy merytorycznej z nauczanego przedmiotu i umiejętności pracy zdalnej , nie powinien zadbać o najcenniejszą i najtrudniejszą do zdobycia wiedzę o drugim człowieku? I mając na względzie jego prawidłowe funkcjonowanie w grupie oraz społeczeństwie, wykazać się znajomością rozpoznawania potrzeb innych ludzi, by lepiej się z nimi porozumiewać i tworzyć tak ważne w naszym życiu więzi?  

    Jak podaje Encyklopedia PWN Konfucjusz w chwili śmierci (479 p.n.e.) miał około 3000 uczniów, a 72 z nich zostało wielkimi uczonymi. Centralnym zagadnieniem jego filozofii było pojęcie człowieczeństwa, które objawiało się we właściwym stosunku do ludzi, dobrym postępowaniu, współczuciu i życzliwości. Na pierwszym miejscu były relacje, więzi międzyludzkie, współpraca. Dziś, na szczęście, znowu się na ten temat dużo mówi i robi, jednak wyniki badań pokazują, że wciąż nie jest tak, jak być powinno. Czyżbyśmy ,,słabo pielęgnowali’’ nabytą od wielu pokoleń mądrość na temat tego, co w życiu człowieka ma wartość nadrzędną, na rzecz współczesnej definicji doskonalenia się i rozwoju?

Autor: Iwona Krzysztof - nauczycielka, uczestniczka studiów podyplomowych z zakresu neurodydaktyki w KIRE

Wielkanocne życzenia

3/31/2021

Wielkanocne życzenia

Kartka wielkanocna

Czy szkoła jest potrzebna?

3/29/2021

Czy szkoła jest potrzebna?

szkoła czy szkoła jest potrzebna system oświaty

    Żyjemy w XXI wieku, w czasach gdy technologia nieustannie przełamuje granice rozwoju. Mamy wszechobecny dostęp do Internetu, gdzie możemy znaleźć niemal każdą informację jaką potrzebujemy. Wystarczy włączyć komputer i w wyszukiwarce wpisać potrzebne hasło, aby po paru sekundach zobaczyć tysiące stron z informacjami na dany temat. Nie ma, więc problemu, żeby zdobyć każdy potrzebny szczegół związany z danym zagadnieniem. W związku z tym możemy zadać sobie pytanie: „Czy potrzebna jest w takim razie szkoła?”

W obecnym systemie edukacji, w większości szkół panuje model pruski. Polega on na tym, że codziennie uczeń przychodzi do szkoły, zasiada w ławce i parę godzin słucha. Nauczyciel trudzi się, by przelać całą swoją wiedzę na uczniów. Pod koniec lekcji bardzo często zadawane jest zadanie domowe, po to by młody człowiek nie zapomniał, co nauczyciel chciał mu wtłoczyć do głowy. Bardzo często możemy zauważyć, że nauka w polskiej szkole jest pasywna, a nauczyciel jest tu formą rozdawania wiedzy oraz jej oceniania w formie licznych kartkówek czy sprawdzianów.

Biorąc pod uwagę neurodydaktykę - czyli wiedzę o funkcjonowaniu mózgu (i jej zastosowaniu w nauczaniu), można stwierdzić, ze obecny system edukacji ma wiele wad. Świat się zmienia. Inaczej postrzegamy go dzisiaj niż 200 lat temu, kiedy to nasz system szkolnictwa był kształtowany. W tamtych czasach nie było tak szeroko pojętego dostępu do wiedzy, jak dzisiaj.  W przeszłości, to nauczyciel miał podstawowe informacje, z którymi dzielił się ze swoimi uczniami. Jesteśmy innymi ludźmi, niż osoby żyjące wiek lub dwa temu.

Wielu z nas twierdzi w takiej sytuacji, że szkoła jest jedynie stratą czasu, że sposoby jakimi „wtłaczamy” do głów informacje są starodawne i zamiast motywować, wręcz odstraszają i stają się orką na ugorze... Niestety w wielu szkołach tak się dzieje. Powszechna ocenotestoza, notoryczne kartkówki i trzymanie dzieci po parę godzin w ławkach przynosi więcej złego, niż dobrego. Wiele nauczycieli uważa, że taki stan rzeczy jest normalny.

Niestety, może być to związane z brakiem ich wiedzy na temat neurodydaktyki. Mając dotycząca działania mózgu, a także jednego z podstawowych mechanizmów nagrody, nauczyciel może uniknąć błędów i przestać powielać starodawne metody nauczania. Szkoła może przestać odstraszać, a zacząć przyciągać swoich uczniów.

Jak wiemy człowiek nie jest istotą zewnątrzsterowaną, nie można go zmusić, żeby polubił chodzenie do szkoły. Możemy jedynie zachęcić go zmieniając formy zajęć. Zamiast siedzieć w ławeczkach przez parę godzin, możemy wyjść i aktywnie działać. Szkoła nie musi być nudnym miejscem, gdzie jedynie wtłacza się informacje. Nauczyciel może przecież stworzyć takie zadania, dzięki którym każde dziecko mogłoby się poczuć spełnione i mieć poczucie sprawczości. Inaczej wygląda uczenie się listy słówek na pamięć i później zdawanie ich, niż tworzenie na bazie słownictwa zadziwiających opowieści, w których to uczeń jest twórcą. Rolą nauczyciela, w nowoczesnej szkole musi być tworzenie odpowiedniego środowiska, gdzie uczeń mógłby aktywnie rozwijać się według swoich zainteresowań.

Ważną rolą szkoły i nauczyciela jest także podtrzymywanie dobrych relacji zarówno z uczniami, jak i ich rodzicami. Ma to również olbrzymi wpływ na motywację do nauki. Nauczyciel  nie może być postacią, która wciąż wytyka błędy i porażki uczniów. Niestety, jesteśmy wychowani na kulturze błędu i wiele nauczycieli to dalej powiela. A jakby tak zmienić kierunek edukacji i wychodzić od tego, że rolą nauczyciela mogłoby być pokazanie uczniowi tego, co w nim jest najlepsze, a dopiero później pracowanie nad jego problemami. Podniosłoby to samoocenę wielu dzieci i poprawiło relacje. 

Szkoła nie musi być nudna. Wymaga to wiele wiedzy na temat tutoringu, kreatywności i podstawowej wiedzy na temat funkcjonowania naszego mózgu. W szkole należy uwzględnić podstawowy fakt, że każdy z nas jest inny, inaczej myśli i przyswaja wiedzę. Nie możemy tworzyć tylko jednego sposobu na rozwiązanie danego problemu. Należy pozwolić uczniom rozwinąć skrzydła i pozwolić im pracować w wybrany i dogodny dla nich sposób. Szkoła nie może się zamykać tylko w czterech ścianach i skłaniać swoich podopiecznych do wiernej reprodukcji przedstawionej im wcześniej wiedzy.

Szkoła jest instytucją bardzo potrzebną, której celem jest rozwijanie młodych talentów, które tkwią w każdym człowieku. Wystarczy zmienić podejście do ucznia i sposoby uczenia. Młody człowiek musi stać się odkrywcą, zamiast biernym słuchaczem. Każdy z nas ma wbudowane mechanizmy ciekawości, które pozwalały nam funkcjonować i rozwijać się przez tysiące lat. Nie możemy o tym zapominać zmieniając szkołę i dopasowując ją do obecnych realiów i funkcjonowania ludzi.

    Na szczęście jest wiele osób, które widzą potrzebę zmiany, a co więcej wprowadzają nowe, kreatywne założenia w życie. Wiele nauczycieli zdobywa wiedzę odnośnie neurodydaktyki i tutoringu by zmieniać system edukacji, tak aby stał się on bardziej efektywny i dostosowany do potrzeb teraźniejszych uczniów. Nie jest to łatwe i wymaga zmiany stereotypowego myślenia oraz uświadomienia sobie, iż mamy tendencję do powielania przestarzałego systemu edukacji.

Maria Oczkowska - nauczycielka

Nathaniel Branden „6 filarów poczucia własnej wartości”

3/26/2021

Nathaniel Branden „6 filarów poczucia własnej wartości”

Recenzja książki Nathaniel Branden własna wartość

    „Za wszystkich sądów, jakie formułujemy w życiu, żaden nie jest tak ważny jak sąd o sobie samym.” – to zdanie na okładce książki Nathaniela Brandena przykuwa uwagę. Rzadko zastanawiamy się nad tym, jak nasza samoocena wpływa na nasze życie i często nie zdajemy sobie sprawy co tak naprawdę oznacza.

Według autora poczucie wartości własnej to szacunek dla siebie oraz wiara we własną skuteczność. Jego źródłem nie są osiągnięcia człowieka, ale wewnętrznie wypracowane strategie działania, które te osiągnięcia umożliwiają.

Nathaniela Branden wiedzie czytelników krok po kroku przez sześć filarów poczucia wartości własnej: świadome życie, samoakceptację, odpowiedzialność za siebie, asertywność, życie celowe i prawość (spójność słów i zachowania). W przejrzysty sposób wyjaśnia istotę poszczególnych filarów, uświadamia związki i konsekwencje, pokazuje, że w każdym człowieku tkwi moc zmiany i daje narzędzia, by tę zmianę samodzielnie przeprowadzić.

W inspirujący sposób pokazuje także, jakie doświadczenia w dzieciństwie wpływają na poczucie wartości własnej później – w wieku dorastania i dojrzałości.

    Książka Nathaniela Brandena to lektura szczególnie wartościowa dla pedagogów i nauczycieli, którzy towarzyszą dzieciom i młodzieży na co dzień, chcą ich wspomagać w kształtowaniu zdrowej samooceny, ale też dla rodziców jako wskazówka w wychowaniu oraz dla wszystkich kobiet i mężczyzn, którzy chcą pracować nad własnym rozwojem.

Branden N. (2014), 6 filarów poczucia własnej wartości, Feeria.

Copyright © Odwróć edukację , Blogger